jedziemy w brazylijską dżungle…

Czekajac na kolejny autobus wspomne tylko ze opuscilismy kraine wodospadow Iguaçu i zblizamy sie do granicy boliwijskiej. W głuszy Pantanalu spedzimy kilka dni z kapibarami, tukanami i piraniami i za tydzien powinnismy miec juz dostep do swiata :) 

(niestety nie wszystkie przegladarki radza sobie z naszym przeladowanym zdjeciami blogiem i czasami nie mozna go nawet otworzyc)

pozdrawiamy goraco

B&J

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Foz do Iguaçu, czyli wodospady zapierajace dech

SA PRZEPIEKNE! Nie znajduję lepszego okreslenia dla tego cudu natury. Iguaçu czy Iguazu są piękne począwszy od gigantycznej, gotującej gardzieli diabelskiej az po wąziutkie strozki wody opadające w koryto rzeki kikaset metrow dalej…  Garganta del Diablo to taki kociol, ze stojac wysoko nad nim mokniesz od wzbitych kropel wody. A to dopiero początek. Rzeka Parana ma szerokie rozlewisko i uskoki tektoniczne rozciagają wodospady na ogromną przestrzen, ktora najlepiej podziwiac z wiekszego dystansu. Biale wodospady spadajace ze skal porosnietych ciemną zielenią, gigantyczne stopnie skalne wsrod lasow tropikalnych, poprzetykane spienioną wodą plynacą zewsząd, nawet spod nog!   … kurcze, nie potrafie tego opisac, ze tez nie ma obok jakiegos poety…

  

…chyba tylko zdjecia wyswietlone na ekranie kinowym moze częsciowo oddac skale zjawiska…

 

Opublikowano Bez kategorii | 1 komentarz

Isla Santa Catarina, Brazylia

To dopiero PLAŻE! Tu się wszyscy opalają, grają, spotykają i tutaj toczy życie :) 

Widzielismy zaledwie kilka brazylijscich plaz ale to nam wystarczy zeby stwierdzic jednoznacznie ze :

– na plaży sępdza sie caly wolny czas i imprezuje ze znajomymi

– na plazy nalezy miec szorty billabong do kolan (wersja męska) lub kolorowe sznureczki z minimalnymi trojkacikami zakrywającymi intymne miejsca (wersja damska)

– na plazy bedac facetem w wieku 7-47 lat nalezy pojawiac sie z deska i wiekszosc czasu spedzac w wodzie czekajac na fale. Jesli ktos jest bez deski to albo uczy syna, albo obejmuje czule dziewczyne, albo trzyma w reku termos i mate i jest z Argentyny

– na plazy nie ma takiego upału żeby uniemożliwial grę w piłkę nożną lub w siatkówkę plażową z pełnym zaangażowaniem

     

Tak wiec i my dolaczamy do lokalsów opalając nasze ciala i goniąc fale na desce boogi…  :)

Opublikowano Bez kategorii | 3 komentarzy

Punta del Diablo, Urugwaj, czyli raj w wiosce rybackiej

Od początku mamy szczescie, bo kiedy tylko wysiedlismy z autobusu, zgarnęli nas ze skrzyzowania wlasciciele domkow letniskowych, zawiezli do wioski i dali klucze.  Taki metraz tylko dla nas! I kuchnia i kominek… Zostalibysmy tam cale 5 dni, gdyby nie to, ze godzinę pozniej znajdujemy cos jeszcze ciekawszego. 

Nad samą plazą, a w zasadzie ponad nią, wzdluz hoteliku, zbudowano podłuzne mieszkanie i zamiast sciany frontowej wstawiono 12 duzych okien. Wszystkie z widokiem na zatokę i plazę!  W jadalni, w sypialni, w kuchni czy w łazience widok ten sam :) pysznie!

Tylko jeden dzien spedzamy na innej plazy, bezwierznej, odludnej, gdzie najbardziej ozywione są pluskające delfiny. Widok z naszego mieszkanka nie zacheca do zwiedzania okolicy :)  Nastawiamy budzik na 6.45 by w 5 minut pozniej byc swiadkiem wynurzania sie słonca z oceanu. Wystarczy tylko otworzyc oczy, nie trzeba nawet wstac z łozka…

Lokalne ´supermercado´ sprzedaje pyszne winogrona w cenie marchewki i bakłazanow (wszystko po 2,5zl/kg), ktore zjadamy w ogromnych ilosciach :) Do tego cos upichcimy i dolejemy wina… Czy mozna chciec czegos jeszcze ? 

    

 

Jestesmy po sezonie, wiec turystow prawie wcale nie ma. Cała ta przestrzen tylko dla nas. Niewiarygodne ze takie miejsca ciągle jeszcze istnieją… Ta mała wioska rybacka polozona posrod niekonczacych sie plaz przyciaga glownie plecakowiczow. Nie łatwo tu dotrzec i wszedzie stad daleko. Kompletnie nieporownywalna z eleganckim Punta del Este, z ktorego tu przyjechalismy. Tam wilopietrowe bloki i wille, tu chatki i zielen.

    

Niestety przy ostatnim wschodzie slonca zepsuł sie nam aparat. Strzelila migawka i nie mamy mozliwosci go naprawic. Wielka szkoda ale postaramy sie naszym zapasowym małym aparacikiem zrobic jeszcze troche zdjec…

 

Opublikowano Bez kategorii | 2 komentarzy

Mointevideo, Urugway

Gwoli porzadku muszę wspomniec, ze pierwsze spotkanie z Urugwajem mialo miejsce w Coloni, uroczym miasteczku, zbudowanym przez Portugalczykow zeby handlowac ´na czarno´z BsAs, czyli bez posrednictwa kolonistow Hiszpanow.  I te budynki, ktore zbudowali 200 lat temu, stoją do dzisiaj, a i nowe niewiele sie od nich róznią…

W Montevideo jest klimat. Tak własnie wyobrazalam sobie miasta Ameryki Poludniowej. Nie tak europejskie i nowoczesne jak Santiago czy Buenos. Tu, co drugi przechodzien trzyma pod pachą termos i przez ´bombille´ (metalową rurkę) sączy yerba mate ze skorzanego kubka. W cenie zestawu w McDonaldzie zjesz krwistego steka ze szklanką wina. Realia europejskich miast z lat piecdziesiatych mieszają sie tu ze współczesnoscią. Na ulicy stoi zaparkowany piekny, błekitny Austin A40 z 1952 roku. Nadal jezdzi, choc ma przebieg ponad milion km (!). Wlasciciel z duma pokazuje nam wnetrze. Nikt procz nas sie nim nie zachwyca, bo tutaj jezdzi mnóstwo zabytkow. Autobusy ´ogorki´ kursuja po miescie. Czestym widokiem sa koniki zaprzezone do dwukołowego wozka, które zatrzymują się przy smietnikach, zeby powozacy załadowali to, co mozna jeszcze wykorzystac lub odsprzedac.

Za dnia turystyczne deptaki niewiele sie róznia od uliczek, na ktorych placzą sie bezdomni i grupki nicnierobiacych podejrzanych typkow. Za to wieczorem….! Główna ulica rozbrzmiewa muzyką. Leciwa elegancka pani przy fontannie wyspiewuje pięknie do mikrofonu tanga. Wokół niej tanczy kilkanascie par, starsi panowie i starsze panie, twarza przy twarzy, starzy i niemodni, ale tak przyciagajacy wzrok, ze nie da sie przejsc obojetnie…

 

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

jedziemy dalej…

Po dwoch dniach w Buenos Aires (to miasto przyciaga!) wsiadamy na lodz i plyniemy do Urugwaju, gdzie spedzimy tydzien, chyba ze piekne plaze zatrzymaja nas kilka dni dluzej :) 

pozdrawiamy

B&J

Opublikowano Bez kategorii | 2 komentarzy

Wielkanoc

Zyczymy Wam radosnych Swiat Wielkanocnych, pogody jak w Brazylii, potraw jak w Argentynie, radosci jak na Vanuatu i niezmaconego afrykanskiego spokoju ducha

oraz miłości, dzięki której wszystko jest możliwe.

Tesknimy za Wami

B&J

 

ps. w Argentynie potrawa wielkanocna jest ´ensalada rusa´czyli nasza salatka jarzynowa z majonezem :) oprocz tego mnostwo tortow…

Opublikowano Bez kategorii | 4 komentarzy

Wielkie jeziora Argentyny i Chile

Jeziora sa czyste, wielkie i spokojne. Campingi polozone sa nad sama woda z widokiem na niezmocona przyrode. Nas najbardziej poruszaja sterczace znacznie powyzej tafli jezior kilkusetmetrowe wulkany. Podstawa schodzi lagodnie nad samo jezioro a osniezony szczyt czesto dymi. Podobno dopóki dymia, mozna spac spokojnie. Jak przestaną, czas sie pakowac. Pukon prócz wulkanu ma sporo goracych zrodel w okolicy. Sa znacznie goretsze kiedy pada deszcz :) 

Na zdjeciu chilijski wulkan Osorno kolo Puerto Varas:  

Czwartego dnia naszej podrozy docieramy do Chile, do malowniczego miasteczka Port Varras i tu samochod odmawia posluszenstwa. Jestesmy uziemieni. Na szczescie mieszkamy w sympatycznym hostelu gdzie dziewczyny pomagaja nam postawic samochod na kola…

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

ludzie sa niesamowici, czyli troche o spotykanych na trasie

Szkoda ze w Polsce podrożowanie po swiecie z plecakiem nie jest tak popularne jak w wielu innych krajach. Na czele są Anglicy, Holendrzy i Niemcy. W czołówce są tez Izraelici, ktorzy po 2-4 letniej sluzbie wojskowej na kilka miesiecy opuszczają kraj. W Ameryce Południowej stanowią wiekszosc plecakowiczow. Zwykle podrozują w zamknietych grupach, w swoim towarzystwie, odizolowani od reszty swiata. Dziwne.

Spotykamy swietnych ludzi. W Mendozie wsiedlismy do autobusu miejskiego bez biletu, bez monet. No skad mielismy wiedziec ze to automat sprzedaje bilety a nie kierowca? My -ani slowa po hiszpansku. Nikt nie ma rozmienic kasy. Ktos wstaje kupuje dwa bilety daje nam do reki, wraca na miejsce. Nigdy go nie zobaczymy, nie oddamy kasy… Kiedy indziej zepsul sie nam samochod i od razu dziewczyna organizuje line i holuje nasz samochod pod hostel. Ilu takich ludzi spotykamy? Wielu.

Dwie dziewczyny prowadzace hostel przygarnely niemowle, corke pijaczki. Dziewczynka jest slodka i mieszka w hostelu juz rok. Jest pociecha i maskotka turystow. One maja swoje zycie, ktore kreci sie kolo Haviery.  Podziwiam.

Ciekawi sa podrożujący. Czasem dysponują niezłym budżetem, zwykle minimalnym. Układ jest prosty – im taniej zyjesz tym dłużej podrożujesz. Jedni maja tylko namiot, inni spią zawsze w dobrych dwojkach z łazienką (standardem backpackerskim jest łożko w dormitorium). Jedni zywia sie płatkami i makaronem, inni w pożądnych restauracjach. Jak kto moze. Byle dłużej.

Lee spotkalismy w Malawi (Anglik). Jest informatykiem i zwykle pracuje jakies poł roku w Angli, konczy projekt i jedzie w swiat na tyle, na ile starczy kasy. W jego przypadku jest to zwykle 6-12 miesiecy.

Michal i Ewelina zarabiają w Australii przez dwa lata, po czym ruszają na rok w ekstremalne podroże, ostatnio przejechali cała Afryke od Maroko do RPA tylko lokalnym transportem lub stopem.

Mlody Niemiec przyjechal do Buenos Aires na 2 lata studiowac. Mowi i wyglada jak lokals. Chyba ze zatrzymuje go policja, kiedy przemierza Argentyne na kupionym motorze, wtedy jest obcokrajowcem znajacym kilka slow. Jezdzi sam. Ktos pomogl mu nad jeziorem (pn Arg) naprawicwic motor, zaprzyjaznili sie i zostal tam dwa tygodnie. Mowi ze to najprzyjemniejszy moment do tej pory.

Młode małżenstwo z Holandi poleca nam Wyspy Wielkanocne. Choc tak jak my, są juz 9 miesiecy w podrozy, cieżko im wybrac najciekawsze miejsce, ale na wyspy chca wrocic. Oboje są managerami w duzych firmach.

Na Fiji poznalismy corke Nowozelandczyka i Szwajcarki. Babcie ma w Zimbabwe. Teraz i ona, z podwojnym paszportem, podrozuje po swiecie.

Para szwajcarow (pracuja w marketingu) wsiadła w Lozannie w swoj samochod i wysiedli dopiero jak im padł w Chinach. Ostatnie 200km przejechali z awarią silnika, dolewajac wody do chlodnicy i nie zatrzymali sie nawet na żądanie policji. Rok pozniej spotkalismy sie w Argentynie.

…ludzie sa niesamowici……

Opublikowano Bez kategorii | 4 komentarzy

:o)

…ruszamy samochodem przez kraine wielkich jezior Argentyny i Chile …. 

Opublikowano Bez kategorii | 1 komentarz