…pomiedzy Santiago de Chile i Buenos Aires

W koncu jest bialy ser ! :))) moze nie dokladnie twarozek ale bardzo podobny :) W Chile znajdujemy pyszne jedzenie i oczywiscie tanie i swietne wino. Co za rozkosz dla podniebienia! (hmm…starzejemy sie ??)  W Valporaiso, nad morzem, mieszkamy w jednej z mnostwa kolorowych kamienic przy brukowanej uliczce, z ktorej roztacza sie widok na port i cala zatoke. Ciekawe czemu ludzie zasiedlili okoliczne wzgorza zamiast stawiac domki przy plazy? Z dolu widac tylko kolorowa mozaike, wygladaja jak rozrzucone barwne klocki. Pewnie dlatego ´artysci´wszelkiej masci sprowadzaja sie tutaj. 

  

W sasiedniej Viña del Mar spedzamy goracy dzien a nastepnego dnia jedziemy do Argentynskiego miasta  Mendosa. Ale tutaj oprocz dobrego jedzenia i przyjemnych dlugich wieczorow niewiele udalo nam sie zobaczyc, co nie oznacza ze mielismy malo wrazen.

Po raz pierwszy w naszej podrozy probowano nas okrasc w bialy dzien, a tej samej nocy wlamano sie i okradziono naszych sasiadow, czego bylismy (aktywnymi) swiadkami… Troche przykro a i siniaki jeszcze nie zeszly, ale coz, zlodzieje sa wszedzie a tutaj sie tego spodziewalismy…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *