Copacabana jest ogromną plazą i faktycznie nalezy do centrum miasta. Rozkwita zawsze kiedy swieci slonce a najbardziej tlumna jest oczywiscie w weekendy i swieta. Tu tez zaczyna sie sporo parad karnawalowych, jest wszystko czego potrzeba do zycia a nam udalo sie znalezc ulubiona restaurcje. I nie wiadomo kogo jest wiecej – turystow czy lokalsow czy sprzedawcow czegokolwiek. Calosc tworzy barwny, polnagi tlum. Dziwi nas ze nie mozna sie kapac – fale sa tak wielkie i czeste ze nawet surferzy sie poddali.
Naladniejszy widok na copacabane jest ze szczytu Paola di Sucar. Faktycznie wyglada jak glowa cukru i jedyna opcja wspiecia sie to wjazd kolejka. Czy moze byc lepsze miejsce na dobra brazylijska kawe ?
Nie mamy szczescia do pogody w Rio. Choc przywitaly nas upaly po kilku dniach zaczyna padac a chmury zakrywaja slonce. Dwa razy probujemy cos zobaczyc spod gigantycznej figury ´Jesus Redentor´ i na szczescie udaje nam sie ujrzec miasto i figure miedzy chmurami… Fascynujace miasto!
Nawet na sambodromie stoimi z parasolami. Chociaz przy takich atrakcjach mozna nie zauwazyc ze pada :)) Najpiekniejksze sa tanczące sambe diwy (wprowadzające szkole na sambodrom), czyli piekne kobiety ubrane tylko w pawie piora i wysokie obcasy. Sa niesamowite! Wjezdzają olbrzymie platformy a kazda przedstawia jakąs alegorie do tematu calego wystepu, za kazdym pojazdem jakis tysiac tanczących przebierancow. W jednej szkole wystepuje od 3000 do 6000 ludzi! dlatego tez jeden wieczor trwa do 6.00 rano
ps. od pewnego czasu nie mozemy zaladowac zdjec, ale na pewno beda uzupelnione…