Santiago de Chile

Z 13 godzinna zmaina czasu i totalnym zawrotem glowy ladujemy w Ameryce Poludniowej. Co za podroz! Widzielismy dwie noce i dwa dni, dostalismy dodatkowo 1 dzien i zniklo 12 godzin czyli cala podroz trwala zaledwie 15godzin, proste prawda? 😉

Santiago bardzo nam przypomina nasze strony, ma troche z Warszawy i ze starego Krakowa i w dodatku cudnie sloneczna, lipcowa pogode :)  Nocujemy w jednym z naladniejszych miejsc, w kamienicy przy cichej, brukowanej uliczce starego miasta, wygladajacej jak mieszkanie moich dziadkow przy ul.Grodzkiej w Krakowie. Mamy stare komody, podworko a nawet pokoj kapielowy! :)

Buszujemy po ruchliwych uliczkach, miedzy pucybutami, malarzami i sztukmistrzami, po czym w prawdziwej kawiarni, z kuso ubranymi kelnerkami i zmaskulinizowanym towarzystwie, wypijamy szklaneczke bialej espresso. Przysiadamy przy stoliku na deptaku, ale zaraz podrywa z krzesla ´mariachi´, ktory tak ogniscie spiewa i gra serenade, ze juz nie da sie nic przelknac tylko ruszyc w tany po ulicy!  Ale jeszcze jest dzien, trzeba poczekac na zachod i butelke ulubionego chilijskiego wina… 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *