My backpackersi ;), ZIMBABWE

Zimbabwe to miejsce gdzie mozna znalezc swietne okazje. Dom Ndundu, nalezacy do Holendra, jest oficjalnie zamkniety, jednak dla prawdziwych turystow, takich jak my jest miejsce. Jestesmy jedynymi goscmi w tym magicznym miejscu. Choc wieczorami nie ma pradu, poruszamy sie po domu przy blasku swiec, ktore tworza znacznie lepszy klimat niz lampy. Wino smakuje znacznie lepiej przy blasku ognia z kominka… Rano dostajemy znakomite sniadanie a Thomas, gospodarz, umawia nas na jazde konna.
Po sasiedzku, z hotelu HIVU wyjezdzamy w teren. W ciagu dobrej godziny objezdzamy wzgorze, zaliczamy piekne widoki, galop a nawet udaje mi sie cwalowac. Fajnie ze dostalam szybkiego konia :) Po przedpoludniowej jezdzie konnej czas na poludniowa partyjke golfa. Jaromir bierze prywatna lekcje (za pol miliona! czyli US$4) i wybija pod fachowym okiem instruktora 50 pilek w idealnie przystrzyzony dywan trawnika. A jego prywatny pomocnik zbiera z pola wszystkie pilki…
Och to beckpackerskie podrozowanie…!  :)
Po dzisiejszej rozgrzewce chcielibysmy sie znow wybrac konno na przejazdzke, tym razem po parku. Jest to o tyle atrakcyjne, ze siedzac na koniu mozna podejsc bardzo blisko dzikich zwierzat, czyli antylop gny, zebr i zyraf. Niestety konie w tygodniu sa sprowadzane do wsi. Ale mistrz negocjacji sprawia ze specjalnie dla nas sprowadza konie. Moze nie bylo by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, ze cala przyjemnosc kosztuje nas po 6zl na lebka.

Nie mozemy sie nadziwic jak to mozliwe ze takie kurorty, tak swietnie prosperujace panstwo i kwitnaca turystyka, ma obecnie takie problemy. Kiedy pytamy ludiz nabieraja wody w usta, boja sie glosno mowic. Dopiero na osobnosci, przy stoliku w pizzerii, podczas jazdy konnej, w domu przy kominku mowia. Juz od kilku lat kryzys powoduje rozjazd inyteresow prezydenta Mugabe i jego rzadu oraz biznesu. Od czasu odebrania bialym farmerom ziemi i rozdzielenia jej pomiedzy weteranow wojennych nastapil spadek gospodarczy. Weterani nie majac pojecia o uprawie roli i hodowli, doprowadzili do tego ze zyzna ziemia stoi ugorem. Wlasciciel koni, na ktorych jedziemy na safari zatrudnial kiedys na 2tys hjektarow 350 osob, obecnie tylko 5. Ludzie buntuja sie przeciw rzadowi ale wszelkie opozycje sa rozbijane. Biali farmerzy urosli prawie do rangi wybawicieli :) Teraz jest jeden wspolny wrog, elita rzadzaca. Narzucajaca abstrakcyjne ceny na towary, po ktorych nie oplaca sie sprzedawac, ustalajaca nie wiadomo na jakiej podstawie kursy walut.. Wszyscy czekaja na kolejna elekcje albo ..odejscie prezydenta, przeciez ma juz ponad 80 lat…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *