ILALA, czyli podroz statkiem po jez Malawi, Nkhata Bay ->Likoma Island

Zeby dostac sie na trzeci poklad (1 klasa) trzeba przedrzec sie przez dwa nizsze poklady, na ktorych panuja pasazerowie drugiej I trzeciej klasy. Niewatpliwie jest to wyzwaniem. choc jeszzce 1,5h do odbicia od brzegu przejscia zawalone sa tobolami, walizkami, drewnem, wiadrami, bananami, workami I ludzmi. Waskim trapem przelewaja sie objuczeni ludzie w obie strony. Ale checa. Musimy przedostac sie zaledwie kilkanascie metrow zeby wejsc na schody. Haos I zamieszanie. A moze tylko nam sie tak wydaje. Kobieta z niemowlakiem na plecach I dwoma (!) petami bananow na glowie (na jedej galezi moze byc do 100szt bananow) jakos sie przed nami przeciska na poklad. Troche na oslep, my tez dajemy rade. rzeci poklad, pierwszej klasy, na ktorym mamy spedzic dzisiejsza noc jest nieco …odkryty. Lapiemy duze wiklinowe fotele, blisko zadaszonego baru (nie wieje), a po chwili zartow Jaromir rozklada nasz namiot na pokladzie. Jestesmy gotowi do drogi, a z gory mozemy obserwowac nieprzerwany zaladunek Ilali.

Na ramionach tragaze wnosza po dwa worki cementu, bez przytrzymywania rekoma. Wtaczaja 200l beczki paliwa. Wnosza blache falista, jajaka, deski, tobolki wszelkich rozmiarow. Sa niesamowici. 200kg beczki wrzucaja na statek, a zeby to zrobic trzebva ja uniesc w rekach na wys ok 1,5 metra. Wzieli sie na sposob. 9 gosci, poklaskujac I przyspiewujac glosno wrzuca beczki na poklad. Swietnie sie przy tym bawia! To jest imponujace podejscie do problemu :) Nie wkurzaja sie na ciezka robote, nie czuja presji. Zyja tym co teraz I ciesza sie. Nie czuja stresu. Moze Hiv I malaria ich dziesiatkuja, ale na pewno nie wylewy ani zawaly. Nerwice tez z pewnoscia nie sa tu czesta dolegfliwoscia. Dobra lekcja dla zabieganych pracusiow. Ha kuna matata. Przesypiany noc w naszym namiocie – wyborna forma podrozowania na trzecim pokladnie Ilali. Mozna tez pozyczyc materac na statku, ale ich czystosc daje wiele do zyczenia.

O swicie zblizamy sie do wispy Likoma, na ktorej wysiadamy, o 7.00 sumujemy. O ile zaladunek w porcie nie byl zbyt czasochlonny, mimo pracy recznej, teraz sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Caly ladunek przewozony jest szalupami na odlegly ok 100m brzeg. Nam udaje sie szybko przemknac przez maszynownie na pierwszy poklad z ktorego wskakujemy na lodz odwozaca ludzi z campingu na ktory jedziemy. Omija nas frajda wskakiwania na 22 osobowa szalupe zabierajaca ok 40 osob z bagazami. W dodatku jezioro jest niepokojne I lodzie nabieraja wody.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *