Pierwszy dzien w Afryce. Choc jestesmy troche niewyspani a stolice zwykle nie sa zbyt urokliwe, udalo sie nam milo spedzic dzien. W poludnie zlapala nas ulewa i godzine spedzilismy pod plandeka wraz z Masajami. Wcale nie sa tacy strasznie wysocy-Jaro jest wyzszy- tylko niesamowice chudzi i wiotcy, stad wrazenie o ich wzroscie. Najpierw poczulismy a potem zobaczylismy targ rybny, czyli owoce morza w rozmiarach ‚maxi’. Ludzie sa przyjazni ale na targu nie zgadzali sie na fotografowanie. Przespacerowalismy przez miasto, po czym na naszym balkoniku zjedlismy gigantycznego ananasa kupionego na targu, tak soczystego, ze przy krojeniu sok splywa po rekach
Jutro kolo poludnia plyniemy na Zanzibar.
ps. jemy lariam.
a mnie tam najbardziej interesuje po czym Basiu poznałaś że oni tacy wiotcy są …. czekamy na zdjęcia
Arti, Masajowie maja bardzo chude rece i nogi a zdjec im nie robilismy, bo nie pozwalaja.
to z biodra , z biodra ich 😉 …. tak czy inaczej nadal żadnych zdjęć, dobrze że chociaż poczytać jest co
szczęśliwie w Afryce :))dzięki za ‚ps’ ;)a teraz ‚hakuna matata’ i na Zanzibar ….
Już sama nie pamietam czy to na zanzibarze miało się odbyć pierwsze nurkowanie Basi? Jeżeli tak udanych nurków i przejrzystej wody życzymy – zapewniamy, że odtąd będzie to jedna z Twoich pasji, wiemy, że Jaro już to kocha, tak jak my 😉