Rejs rzeka Lijiang, Guangxi, Chiny

Zimnica nie ustepuje, a jednak taksowkarz nie zamyka okna podczas godzinnej jazdy do wioski. Docieramy nad rzeke i z radoscią upewniamy sie ze tzw chinska łódka, ktorą plyniemy, można zamknąc! :) Obok lokalsi wskakuja na tratwe.. brrrr..

Choc tutaj nawet w lecie jest mglisto, okolica wyglada pieknie. Garbate wzgorza wyglądają jak wielki smok lezący na trawie. Wokół rzeki widac zycie. Wydaje sie ze ‚chinska łódka’ jest luksusem bo wokol plywaja proste tratwy i bardziej ekskluzywne wersje – z fotelem i parasolem posrodku 😉 Rybacy odpoczywaja a wraz z nimi ich wedki,  czyli przywiazane do łódek wielkie kormorany. 

Nasz przewodnik obiecal ze kolejny odcinek trasy widokowej odbedziemy autobusem, ale nei wspomnial ze to motor z wieksza przyczepa, oczywiscie calkowicie przewiewna!  Kiedy tylko docieramy do Yangshuo 阳朔 zjadamy smakowity obiad w lokalnym ‚fast-foodzie’. Tym razem to ryz z miesami i warzywami przypomina raczej mongolski grill i jest cudownie rozgrzewajacy :) Samo miasto jest pieknie polozone i zgodnie przyznajemy ze jest jeszcze ladniejsze niz Guilin.

Po obejrzeniu pokazowej komunistycznej wioski nasz przewodnik zatrzymuje kolejny srodek transportu i jest to  …motor!  (sa +2’C „feels like -2’C”!). No ciekawiej byc nie moze. Ale okazuje sie ze blotniste jaskinie, w ktorych moze i standardowy Chinczyk przeciska sie bez trudu, kosztuja nas tyle energii i akrobatycznych wygibasow, ze z ulga wychodzimy na rześkie powietrze.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *