Kiwi Experience, wyspa poludniowa N.Zelandii

Z niezachwycajacego Christchurch jedziemy do Westport, miasteczka zgola z dzikiego zachodu. Tylko konie zamienili na mechaniczne i mozna poplywac rwaca rzeka szybka lodzia motorowa (z czego oczywiscie Jaromir skorzystal a ja nie). Widzimy pierwsze firody i jedziemy smiesznym nalesnikowym wybrzezem na poludnie poludniowej wyspy  do prawdziwego miejscowego pubu na impreze w przebraniach i nocleg. Niesamowite co mozna wymyslec z workow na smieci! Wygrywa ptak kiwi oraz batman :)  Ogladamy gigantyczne jezory lodowcow Franz Josef oraz fox na ktore podwoza nas niezwykle mili Kanadyjczycy mowiacy (w 50%) po polsku ! :) dla nas to spora radocha porozmawiac w ojczystym jezyku wiec cieszylismy sie potrojnie – ze swietnego towarzystwa, w dodayku rodaczki i oczywiscie z podwiezienia :) Serdecznie pozdrawiamy!

Z lodowcow trafiamy w kraine wielkich jezior o niesamowicie blekitno-turkusowych kolorach i odbijajacych sie w nich osniezonych szczytach gor. Wanaka to pierwsze miasteczko ktore lezy wlasnie nad jeziorem i naprawde jest pieknie… rownie pieknie jak nad kanionem ktorym plynie rwaca rzeka – wiec skacze na bungi wprost w wode (ale nie dotykam:) w historycznym miejscu – pierwszym na swiecie moscie z ktorego skakano na bungi :) filmik wkrotce :)

 

Z Queenstown (ktore z gory wyglada jeszcze lepiej) wyruszamy zobaczyc fiordy. Choc usypiamy w autobusie po wczorajszej imprezie to szkoda zamykac oczy. Soczysta zielen pastwisk, tysiace owiec, setki jeleniowatych, blekitne jeziora, biale szczyty gor…. SLICZNIE. Tak wyraziste barwy sa chyba dzieki temu ze tak tu czysto… W zyciu nei widzialam tak przezroczystych i turkusowych rzek. Szkoda ze autobus nie staje na kazde zdjecie jakie bym chciala zrobic :(

 

Fiordy robia wrazenie swoim ogromem, mamy szczescie ze pogoda dopisala, podobno tu leje codziennie(!) dzieku czemu widac tysiace wodospadow, ale nam wystarczy kilkadziesiat i sloneczko 😉 A na koniec jeszcze przypluwaja delfiny butlonose 😉  

 

Przez okolice olsniewajaco blekitnego jeziora Tekapo i widoku na Mt Cook, przez laki lubinu jedziemy do Christchurch by ruszyc do Kaikury, najbardziej fascynujacego miejsca w Nowej Zelandii, przynajmniej dla nas :)))

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Kiwi Experience, wyspa poludniowa N.Zelandii

  1. ~awika-tarot.bloog.pl pisze:

    Przepiękne zdjęcia, niesamowita energia bije z was i waszych podróży . Jak dobrze spotkać szczęśliwych ludzi :)* Ach te delfiny, dla nich poleciałam do Meksyku, marzyłam żeby je dotknąć zobaczyć z bliska:) Wiele lat poważnie chorowałam, mogłam zwiedzać jedynie okolice. Po „wyzwoleniu”, pierwszy lot i straszliwy lęk do Meksyku. Mój mąż marzy o Nowej Zelandii i Australii, ja strasznie boję się tak długaśnego lotu !!! Ale cóż się nie robi dla kochanej osoby … ? Pewnie Polecę :) Ale najpierw w lipcu, polecimy na Teneryfę, słyszałam że tam można zobaczyć w Atlantyku zupełnie wolne delfiny ? Bardzo bym chciała zobaczyć naturalnym środowisku :) Pozdrawiam serdecznie, prawdziwie mnie zachwyciliście i zmotywowaliście do dalszych wypraw !!! Dzięki :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *