przyjazd na VANUATU

Zapowiada sie swietnie i egzotycznie. W samolocie swietne jedzenie a na lotnisku wita nas lokalny rozesmiany i rozspiewany zespol (jest srodek nocy!) upal i …obfity deszcz.
W poniedzialek tez caly dzien leje i tak juz czwarty dzien a wlascicielka kiepskiego hostelu oznajmia ze tak moze padac z tydzien. Albo dwa. (!!!!)
W dodatku okazuje sie ze z dwoch lodzi kursujacych miedzy wyspami jedna sie rozbila a druga w australii. Ups! Lodzie ‚cago’ owszem kursuja ale sa w takim stanei ze nie chcial bys na nia wsiasc a do tego postoj w kazdym porcie trwa kilka godzin…
tak wiec :
– ma lac, nikt nie wie jak dlugo
– nie ma lodzi ale mozemy leciec samolotem (po awanturze w biurze nie jest to takie proste) tylko ze loty nie sa regularne i moze byc odwolany jesli pada
– max waga bagazu to  10kg/os,  my mamy prawie 2x tyle
– trzeba miec jedzenie na tydzien bo na wulkanicznej wyspie Ambrym woda i jedzenie  lekko przytrute (max 10kg/os!)
– brak biezacej wody na wyspach
– nie wiadomo jak sie dostac z Ambrym na Epi (wplaw?)
– jest drogo
 
Kupujemy wiec bilety Air Vanuatu i ruszamy w nieznane! :)

    

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *