Od Kapsztadu do Lesotho, RPA

Zasypiamy w Namibii budzimy sie w RPA.Co za odmiana ! Z pustyn wszelkiego rodzaju wjechalismy w piekna wiosne. Spod soczyscie zielonych traw usianych dywanami kiatow polnych przebija sie czerwona ziemia. Dojrzewaja pomarancze, pasie sie bydlo i wszedzie kwiaty! Orgia kolorow i zycie :)

Kapsztad to ogromne 3,5 mln miasto rozciagniete na polwyspie cape od morza do morza. Ze szczytu gory stolowej (wys 1000m)dzielacej miasto na czesc biala i czarnawidac w jak niesamowitym zakatku swiata jest polozone. To pierwsze miasto w ktorym mozna by zostac.

Jedziemy wybrzezem na Przyladek Dobrej Nadzieji. Droga wije sie po zielonych gorach schodzacych do wzburzonego atlantyku. W punktach widokowych (wszedzie gdzie tylko mozna stanac) sa stoliczki, mozna by co chwile zatrzymywac sie na piknik. Docieramy na koniec swiata .. a tu pelny parking i autobus polskich turystow. Ruch jak na krupowkach.. Ale na horyzoncie widac tylko bardzo odlegla biala mgielke Antarktydy :)

Chetnie jechalibysmy dalej ale droge opanowaly pawiany.  Jest ich z piecdziesiat, wcale sie nie boja – wskakuja na samochody i chca cos wyzebrac do jedzenia. Podobno sa niebezpieczne, moga odgryzc palce…
A w oceanie wieloryby, sa daleko ale i tak widac ze sa ogromne :)
Kiedy dojezdzamny do Hermanos do brzegu przyplywa matka z mlodym i leniwie obracaja sie pokazujac pletwy i brzuchy. Zwaliste olbrzymy wielkosci trzech lodek skacza ponad falami, szkoda ze nie przy brzegu :)

Zostajemy na dzien w Stellenbosh, miescie winnic i spedzamy caly dzien na degustacjach. Urocze miejsce 😉

Jazda samochodem przez kraj naprawde sprawia przyjemnosc. Krajobraz faluje, zmienia sie, od plazy wjezdzamy w stada owiec na bezkresnych lakach, farmy strusi, gory… Jest pieknie.

Oudtshoorn jest swiatowa stolica strusi. Dzieki XIX wiecznym damulkom z europy, przystrajajacym swoje kapelusze i mufki piorami strusimi, miasto rozkwitlo i choc dzisiaj zyje raczej ze sprzedazy miesa i z turystow, nadal kwitnie. Jeziemy na jedna z dziesiatek farm liczaca ok 1000 tych wielkich, smiesznych ptakow. Chodzimy po jajach (wytrzymuja 100kg nacisku), karmimy strusie (maja strasznie silne dzioby) a nawet na nich jezdzimy. Nieco karkolomny wyczyn ale wyglada przekomicznie :)  Podobnie jak wyscigi z dzokejami na grzbietach. Nie wiem tylko czy strusiom tez jest tak do smiechu. Na koniec zajadamy jajecznice z czesci jaja strusiego z biltongiem. Calego nie bylibysmy w stanie,  jedno strusie to 24 kurze jajka. Nie ma to  jednak jak normalna domowa jajecznica z kurzych jaj… :)  Natomiast mieso strusie jest znakomite, w supermarketach jest glownie mielone ale najlepsze sa steki. Smak podobny do dobrej wolowiny ale nieco delikatniejszy.

Po figlach ze strusiami czas na duze koty. W rezerwacie (wieksze zoo) mozna spacerowac tuz nad glowami pieknych lwow (krol zwierzat to celne okreslenie), gepardow a nawet tygrysow. Niestety do lwow nie mozna juz wchodzic, sa zbyt dorosle na zabawy ale za to w obstawie trzech straznikow wchodzimy na teren gepardow. Tez mrucza jak sie je glaszcze!

Dzikie Wybrzeze jest dzikie i nieprzyjazne. Wysokie fale granatowego morza rozbijaja sie z hukiem o skaliste wybrzeze. Wieje caly czas.  
Biali tu nie mieszkaja. To jedno z czterech ‚panstw’ stworzonych sztucznie dla czarnych przez bialych. Malo urokliwe miejsca. Zyja tu chyba najbardziej sfrustrowani murzyni. Tu niebezpiecznie jezdzic czy chodzic w nocy a i w dzien nie wysiadamy z samochodu i czujemy sie jak intruzi. Nic zlego nas tu nie spotyka, ale nasluchalismy sie sporo zlego o okolicy a i pogoda raczej nei zaprasza wiec dosc szybko jedziemy w Gory Smocze.

Drakensberg – swoja nazwe zawdzieczaja temu ze czesc pasm wyglada jak gigantyczne zielone smoki. My wedrujemy caly dzien zeby zobaczyc z blisa Amfiteatr. I rzeczywiscie tak wyglada tylko ze jest ogromny : sciana wysoka na kilometr (wzglednie, 3tys m.n.p.m) i dlugi na 8 km. Imponujace dzielo natury.  Za to wlascicielka hostelu, ktora prawdopodobnie nigdy nie opuscila granic prowincji :) wyjasnila nam roznice w wygladzie gor  europejskich  / (stozek)  oraz w afrykanskich  [] (pionowa sciana) i faktycznie tak wygladaja.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *