jeszcze wypad do Nyanga i wracamy do Harare, ZIMBABWE

Z pieknej willi Ndundu zjezdzamy do Mutare, gdzie musimy kupic chleb i benzyne. O ile bulki wlasnie sa, z paliwem jest problem. W ciagu ostatnich kilku dni zdrozalo do 2,3USD.l, dokupujemy 5l zeby na baku doturlac sie do Harare.

W amerykanskim stylu zjadamy pizze na wzgorzu nad miastem. Piekny widok przy lunchu. Wieczorem docieramy do Nyanga. Pioerwszy hotel odpada, kaza placic w ‚forex’, na namiot za zimno. W drugim hotelu, Vilage Inn, melduja nas ‚na slupa’. Recepcjonistka sie boi nas meldowac, manager woli zarobic wiec zostajemy. Jak na INN przystalo mamy przyzwoity pokoj a na noc dostajemy dwa gorace …termofory! O dziwo to urzadzenie naszych bac swietnie sie sprawdza :)

W srode ruszamy na rajd samochodem po okolicy. Drogi szutrowe i wyboiste ale nasz wiekowy rumak daje sobie rade. W szalenczym tempie 20km/h pokonujemy wertepy parku Nyanga zeby zobaczyc wielkie wodospady i wdrapac sie na punkty widokowe. Widok na plaskowyz zapiera dech w piersiach. Dzis poszukiwania neclegu sa nieco dluzsze i dopiero za trzecim razem sie udaje. Ale za to najlepszym! Choc to sieciowy ‚Inn’ obsluga godzi sie na drobne machlojki przy rejestracji, boy zanosi nasze bagaze i rozpala w kominku, przynosi termofory :)) Znow podrozujemy znacznie powyzej standardu plecakowiczow ale tylko nieco powyzej naszego budzetu. Zostajemy na dwie noce i zaliczmy jeszcze wypad na ryby i jazde konna.

W piatek wracamy do Harare odebrac wizy, oddac samochod i zlapac pociag ze stolicy w kierunku Victoria Falls.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *