Liwonde National Park

Wilekie drzewa, palmy, baobaby, poplatane liany i mnoswo ptakow. Lodzia przepywamy rzeke i na campingu rezerwujemy wodne safari. Oczywiscie na solidnej motorowej lodce, zeby ogladac krokodyle i hipopotamy. Na campingu wchodzimy w stado guzcow. Wcale nie sa plochliwe, to my wycofujemy sie przed tymi smiesznymi dzikami z siwymi brodami, skubiacymi trawe na kolanach… Przewodnik naszego safari ma trudne zadanie : chcemy zobaczyc nad rzeka slonie, hipki, krokodyle i cala reszte zwierzat. I o dziwo p pol godzinnej pzrejazdzce wszystkie okazy mozemy ogladac. W dodatku godzinna wycieczka znacznie sie wydluzyla i ogladamy na lodzi piekny zachod slonca. Czerwona wilka kula nachyla sie nad zachodnim brzegiem, a po drugiej stronie ksiezyc w pelni juz swieci na niebie. Klucze ptakow przelatuja nad woda na tle czerwonego nieba. Jestemy zaurczeni tym miejscem. Choc guzce cale popoludnia spedzaja na campingu a wieczorem trzebva uwazac zeby nie wejsc na jakiegos samca, w nocy budza nas slonie. Jeden jest blisko, wystawiamy glowy z namiotu, a ze jest pelnia ksiezyca, dobrze widac jaki jest wielki. Oczywiscie w takiej chwili przypominaja sie opowiesci spotkanych wczesniej ludzi o tym jak w tym parku slon zabil turystke, ktora nie zdazyla wsiasc do samochodu… Nie wiemy czy nas widzi wiec sie nie ruszamy, ale on robi zwrot i idzie wprost do nas. Podchodzi do namiotu i obgryza galezie. Zeby tylko nie zlamal galezi do ktorej przywiazany jest nasz namiot. Zamieramy bez ruchu patrzac jak przechodzi przed naszymi nosami tuz obok namiotu. Na szczescie nie zerwal linki z namiotu i nie pociagnal za soba…. Wsrod odglosow hipopotamow, ktore slychac blisko (do nas nie przyjda, nie ma trawy) probuje usnac, co nie jest latwe przez kolejne dwie godziny…. Rano widzimy jednak slady hipkow przy samochodzie sasadow z RPA. Ojciec jest fotografem i w czasie kiedy reszta trdziny ma wakacje on pracuje wytrwale. Ma rzeczywiscie piekne zdjecia, ale jak sami widzimy, nie ma skrupulow robiac je. Nie zwraca uwagi jesli ktos nie chce byc fotografowany, jesli ktos chce pieniadze obecuje ze wezmie z samochodu i odjezdza. Coz, piekne zdjecia ale wg nas zdobyte zbyt duzym kosztem. W nidziele podwoza nas do miasta a stamtad jedziemy do Blantyre.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *